122. Piaskowiec
U nas na budowie znowu szopki. Nawet nie będę pisałą o tym, bo to już nudne zaczyna się robić
. Trudno, trafiliśmy na taką ekipę, do końca już bliżej niż dalej, trzeba jakoś wytrzymać. Pewnie za jakiś czas to się z tego śmiać będziemy
. Już się przyzwyczaiłam i mąż również. Jakoś to po nas spłynęło jak po kaczce. Skończyły się nerwy, a chyba przyszedł czas na podejście olewatorskie do tematu
. Na budowę pojechał nasz kierownik, dał wytyczne majstowi i koniec tematu, a schody i tarasy mają być wykonane do końca tygodnia, huuuuuurrrrrrrra.
Obecnie zaczęłam się rozglądać za piaskowcem na elewację. Chyba przyjdzie mi dokonać zakupu na allegro, tylko jak go mi dostarczą. Toż to kamień jest i ciężkie. W zachodniopomorskim nie znalazłam zakładów kamieniarskich, które posiadałyby taki piaskowiec na elewację. Jeszcze będę szukała, ale jak na razie to mi wyskakują tylko same zakłady z nagrobkami
. Wszystko co znalazłam znajduje się na południu Polski. Mało tego wczoraj znalazłam schody zewnętrzne z piaskowca i normalnie jestem ugotowana, zakochałam się. Pewnie zimą zęby na nich wybiję, ale i tak się mi strasznie podobają, najwyżej wstawię sobie sztuczną szczękę
.

Małż dzisiaj jedzie nawiedzić domek, więc chyba będę miała świeże zdjęcia
, to zamieszczę. Choć ostatnio pojechał i nie zrobił dla mnie ani jednego zdjęcia, bo się wkurzył. No i jakby ktoś miał jakies namiary na zakłady kiamieniarskie z płytką elewacyjną z piaskowca w zachodniopomorskim, to bardzo prosiłabym o podanie adresu, linka, numeru telefonu, jakiegoś kontaktu. Z góry dziękuję.
Słonecznego i wesołego dzionka życzę wszystkim.



. Otóż dostaliśmy z energetyki umowę do podpisania, o przyłączenie domu do prądu. Chodzi jak zwykle o szmal, bo skrzynka stoi na działce, a my dalej prąd od sąsiada ciągniemy
, no i następny zonk, zapłaciłam czy nie, bo ostatnio to niby zapłaciłam oc, ale gdy po tygodniu dostałam telefon o niewpłynięciu przelewu, okazało się, że przelewu nie potwierdziłam
. No i tak siedziałam, papierzyska w chałupie przewracałam, remanent zrobiłam, a małż siedział sobie na budowie z teczką, w której to znajdowało się owo potwierdzenie przelewu. Dzwoniłam, prosiłam, sprawdź, odpowiedź, nie bo nie mam czasu
, a ja dalej się zastanawiałam, cała w nerwach, zapłaciłam czy nie. W końcu zjawił się w domu, a ja pierwsze co zrobiłam, no co, złapałam za teczkę i zaczęłam szukać papierka. Jeszcze się okazało, że to nie był przelew, tylko płatność gotówką w kasie. Dobra, jutro jedziemy podpisać umowę na dostarczenie prądu.







Komentarze