121. Papiórek ;))
Nastąpiły prace nad tarasem, schodami wejściowymi do domu, ścianki działowe się budują na górze, jeszcze kominy są klinkierową płytką oklejane i puste pola bezdachówkowe, pokrywają się dachówką . Chyba trzeba było tak od początku, krótko i na temat, a dom już byłby dawno zrobiony . Moja radość jest ogromna. W końcu będę wiedziała, jakiej wielkości wyszły pomieszczenia na poddaszu .
Zdjęcia z dzisiejszego dnia
Małż dzisiaj nawiedził hurtownię, w której zamawiałam farbę na opaski i tynk w kolorze pomarańczowym. Gdy dowiedział się ile kosztuje pigment do mojego tynku, do jednego wiaderka 25 kg, mało zawału nie dostał . Cóż ja poradzę, że im ciemniejszy kolor, tym pigment droższy . A wiecie jak wybierałam kolor na tynk. Najpierw siedziałam i patrzyłam w ten próbnik chyba z trzy godziny, jak sroka w gnat, a potem wzięłam dzieci na spacer po osiedlu, razem z próbnikiem. U nas na osiedlu jest dużo kolorowych bloków, w różnych barwach, więc jak kolor się mi podobał to szukałąm w próbniku, potem podchodziłam i sprawdzałam, czy oby na 100% to ten. Z pewnością to komicznie wyglądało z boku, ale co tam .
Dzisiaj z rana jeździłam po swoich bankach i robiłam z siebie głupią, przez mojego małża jak zwykle . Otóż dostaliśmy z energetyki umowę do podpisania, o przyłączenie domu do prądu. Chodzi jak zwykle o szmal, bo skrzynka stoi na działce, a my dalej prąd od sąsiada ciągniemy . Musimy to zrbić w ciągu miesiąca, bo kare będziemy płacili. Do podpisania tej umowy potrzebne są potwiedzenia wpłat o zaliczkach na poczet przyłącza. My je mamy opłacone, ale jedno potwierdzenie gdzieś zginęło. Więc latałam po bankach i ślicznie prosiłam, trepocząc przy tym rzęsami, o sprawdzenie, czy taki, a taki przelew, na taką, a taka kwotę nie wychodził. Mało tego, nie pamiętałam kiedy to było. Wiedziałam tylko, maj lub czerwiec. Gdy odwiedziłam trzy banki, nastąpił zonk. Nigdzie nie ma takiego przelewu , no i następny zonk, zapłaciłam czy nie, bo ostatnio to niby zapłaciłam oc, ale gdy po tygodniu dostałam telefon o niewpłynięciu przelewu, okazało się, że przelewu nie potwierdziłam . No i tak siedziałam, papierzyska w chałupie przewracałam, remanent zrobiłam, a małż siedział sobie na budowie z teczką, w której to znajdowało się owo potwierdzenie przelewu. Dzwoniłam, prosiłam, sprawdź, odpowiedź, nie bo nie mam czasu , a ja dalej się zastanawiałam, cała w nerwach, zapłaciłam czy nie. W końcu zjawił się w domu, a ja pierwsze co zrobiłam, no co, złapałam za teczkę i zaczęłam szukać papierka. Jeszcze się okazało, że to nie był przelew, tylko płatność gotówką w kasie. Dobra, jutro jedziemy podpisać umowę na dostarczenie prądu.
Miłego poniedziałkowego wieczoru życzę i bezstresowego .