51. No i mamy strop :)))))
W końcu po moich wyczekiwaniach mamy strop . Był zalewany zgodnie z planem w sobotę. Zimno było masakrycznie, niebo szare, bure
a my lejemy beton
W końcu po moich wyczekiwaniach mamy strop . Był zalewany zgodnie z planem w sobotę. Zimno było masakrycznie, niebo szare, bure
a my lejemy beton
Mężuś pojechał dzisiaj na budowę, bo stali zabrakło. Nic, nawet nie pospał sobie po nocce, ale pręty nabył za kwotę 960zł. Ponoć w tę sobotę ma być zalany strop ze wszystkimi wypustkami (czytaj balkonami ) i schodami. No nareszcie, no w końcu, bo ciągle słyszałam, że będzie zalany, że się układa i końca nie było widać i tak od miesiąca, a ja już chciałam mieć sufit i nie widziałm postępów budowlanych . No w gorącej wodzie kąpana jestem , cóż.
Kolejna wiadomość to drugi sąsiad zaczyna wykopy, a raczej sąsiadka, z którą graniczymy od wschodu. jej ekipa geodetów, była u nas na działce i wyznaczała względem nas zero.
Dostałam już telefoniczne potwierdzenie, że na bank lejemy stropik w sobotę
Szukam w dalszym ciągu płytek do łazienki i dzisiaj trafiłam na: ceramika końskie i ceramika Pilch. Ładniutkie maja kolekcje płytek łazienkowych a i ceny przystępne.
Spodobało się mi coś takiego
balkon z sypialni zaszalowany
balkon nad tarasem
szalunek schodów
Nic nie piszę, bo mam w dalszym ciągu wisielczy humor po ostatnich wydarzeniach
Dzwoniliśmy dzisiaj do naszego majstra i balkony zaszalowane hura, teraz na tapetę leca schody, jeszcze wieksze hura , bo czas zalewania stropu zbliża się wielkimi krokami . Jutro jadę nawiedzić budowę , to pooglądam sobie nowości powstałe w tym tygodniu .
Ale mi wczoraj tatko psikusa zrobił. Dzwonię wieczorkim do rodziców i pytam taty czy był na budowie, no był, a co tam nowego, a mój tatko na to, że się balkony zawaliły . Ja już przerażona zaniemówiłam, a tu mama zabrała ojcu słuchawkę i mówi, że sobie ojciec ze mnie jaja robi, ufffffff, aż mi ulżyło . Majster zażyczył sobie grube dechy na schody. Objechaliśmy kastoramy leroye i nie ma takich grubachnych, a w tarataku jak zwykle maja poślizg. po wielkich prośbach i błaganiach pana w tartaku, dechy - grubaski będą na sobotę, następne huraaaa.
No i teraz koniec radości. Nie mając dzisiaj zbyt wiele do pracy i korzystając z pięknej pogody oraz męża siedzącego w domku, pojachałam do salonu z płytkami. Łaziłam, oglądałam, oglądałam, aż w oko wpadły mi płytki, które już mi dawno w necie przypadły do gustu. Otóż są to płytki paradyż kolekcja Tender/Way. Na ekspozycji był kolor fioletowy i powiem szczerze, że spodobał się mi on, mimo, że szukałam czegoś jasnego. Bardzo ładnie zestawiony był panel z mozajką i płyteczkami kremowymi w fioletowy pasek. Ponieważ ja jak już wspomniałam szukałam koloru jasnego, a wiem, że ta kolekacja jest również w orengu szukałam, aż znalazłam, no i się zakochałam. Płytki są takie jakie sobie wymarzyłam, żólciutkie z pomarańczem. Nie ma dekorów tylko ten ozdobny panel z kilku płytek do tego mozajka plus płytki kremowe w taki ozdobny paseczek żółty, a gdzieniegdzie przechodzący w pomarańcz, no cudo. No i tu mój zachwyt się skończył, bo ujrzałam cenę , 250zł/m2 .
Kolory w necie na zdjęciach tej kolekcji są dużo bardziej intensywne. W rzeczywistości wszystkie kolory wypadają delikatnie, pastelowo i subtelnie .