73. Jętki, tartak i reszta
Wczoraj jakoś czasu nie było, żeby napisać co tam z tym wszystkim wyszło, bo jeszcze musiałam nawiedzić dentystę. Sprawa wygląda tak, jętki będą obniżone, ale tylko o 20cm. Miało być więcej, ale po przemyśleniach i kombinacjach, majster stwierdził, że tylko tyle i koniec. W rezultacie wysokość na stryszku będzie troszkę ponad 160cm, ale między krokwiami będzie wyżej i będę mogła się wyprostować. Grunt, że będę miała gdzie pranie wieszać Przyjechał transport z tartaku wczoraj z poślizgiem prawie 2 godzinnym i niekompletny . Uwielbiam ten tartak, normalnie są słowni, że ho ho hooooooo... Dzisiaj mają przytransportować to czego wczoraj nie dowieźli. Jętki również przyjadą dzisiaj, więc nie wiemy, jaka jest ich długość.
Coś ostatnio nam jakoś tak ciężko idzie to budowanie i z jakimiś przeszkodami. W dodatku wczoraj przy rozładunku krokwi mój tatko spadł z samochodu i dzisiaj poszedł do lekarza, bo ręka mu strasznie spuchła i boli, no i jeszcze coś kuśtyka, bo biodro boli .
Zdjęć nie mamy, bo aparatu mąż nie zabrał wczoraj z tego wszystkiego. A na budowie szczyty się murują. Ponoć są bardzo wysokie, bo domek przecież poszedł o dwa pustaki w górę . Już nie mogę się doczekać widoku domku z więźbą i jestem ciekawa wyglądu bryły domu. Jak wszystko jutro pójdzie zgodnie z planem, to odwiedzimy swoją budowę tzn. ja nawiedzę, bo wszyscy już tam byli włącznie z dziećmi, tylko duża inwestroka jakoś się miga .