76. Plotki, ploteczki ;)))))
Nigdy nie narzekaliśmy na majstra, a ten zawsze nam doradzał, a tu ostatnio niespodzianka . Mężuś ostatnio ni jak się z majstrem porozumieć nie może. Wczoraj to w ogóle jakaś komedia wyszła. Poszło o ten strych, stryszek. Zamówiliśmy dłuższe jętki w tartaku, żeby je obniżyć i tym samym sobie większy stryszek zrobić. Wiadomo strych się zawsze przyda . Wszystko było uzgodnione, a tartak dowiózł wszystko, poza deskami na deskowanie. My mamy w projekcie podwieszany strop i trzeba było zmienić ten strop na taki, po którym można chodzić np. deski. No, a wczoraj majster stwierdził, że robi zgodnie z projektem, jętek nam nie obniża i strop będzie podwieszany. Oczywiście mąż się zdenerwował, bo najpierw chłopina mówi tak potem siak, a wszystko kosztuje. Połowica po rozładunku drzewa z tartaku, ogólnej toalecie i przyodzianiu czystej odzieży, udała się do kierownika budowy, celem uzgodnienia powyższej zmiany. Dzisiaj nasz kierownik ma przybyć na nasze włości i obejrzeć przedmiot sporu. Ma również wydać dyspozycję na strych i jak coś to przesunąć płatwie w inne miejsce, tak, żeby było ok. Jesteśmy troszkę zaskoczeni postawą majstra, bo do tej pory z niczym nie było problemu, a teraz foch o to, foch o tamto . Dotyczy to głównie zmian, jakich dokonujemy. A to szczyty za wysokie wyszły, a to taka ścianka kolankowa taka siaka, a to strych. Przecież to my jesteśmy inwestorami i my w tym domu mieszkać będziemy i nam ma pasować wszystko. Skoro na powyższe zmiany kierownik wyraża zgodę to nie powinno być problemu, tym bardziej, że wszystko jest w dzienniku budowy, bo ten jest uzupełniany przez kierownika na bieżąco.
Mężuś pojechał do hurtowni uregulować płatności i tam się dowiedział, że nasz sąsiad się kaja, rychło w czas. On bardzo żałuje, że zchował się jak się zachował, że bez konsultacji z nami podniósł sobie zero, że faktycznie jest duży spadek do naszej kanalizy, bo on ma wyżej rurę itd itp. O co chodzi sąsiadowi, a no o to, że jest "rozwód", że wszystko będziemy mieli oddzielnie, a to dodatkowe koszty, gdyż studzienka na licznik wodny kosztuje 3tys, a miała być wspólna i wtedy byłoby po 1500zł. No trudno, skoro nie mogliśmy się porozumieć to doszło do rozwodu , z tym, że my jeszcze musimy ponieść koszty budowy nowej, osobistej studzienki kanalizacyjnej, do której będziemy podłączeni.
To chyba tyle wieści z wczorajszej wycieczki.
Pozdrawiam czytających.