29. Decyzje w trakcie
W końcu dzisiaj mąż dotarł na budowę. Miał tam siedziec do tego piątku, na weekend nie przyjeżdżać do domku, ale sytuacja podbramkowa była. Córcia miała taki przebieg jelitówki, że groził jej pobyt w szpitalu. Wszystko się dobrze skończyło i obyło się bez szpitala, ale to za sprawą naszego ukochanego lekarza pediatry, którego wzywamy prywatnie i zawsze nasze dzieci wyciąga z różnych, wstrętnych choróbsk. Na przychodnie nie ma co liczyć, ale to już inna opowieść. W każdym bądź razie dzisiaj na budowie mężuś przeżył szok, bo ściany parteru już prawie są. Właśnie zakupił nadproża okienne i będzie się dowiadywał czy zaraz po świętach, czy może jeszcze przed murarze wyleją nam strop . Mnie, natomiast na te wieści, obleciał strach budowlany, inwestorski czy jak się on tam zwał. W lipcu miał być już podział działki zrobiony i wtedy mieliśmy się starać o drugi kredyt na wykończenie domku. A tu w takim tempie, jak murarze działają, to stan surowy zamknięty oddadzą nam chyba pod koniec czerwca. Ciekawa jestem czy geodeci zdążą z podziałem działki do tego czasu. W sumie jestem zadowolona, że już tyle jest wybudowane, ale z drugiej strony człowiek się martwi o co, no o pieniążki, wiadomo.
Właśnie dowiedziałam się, że w budowlance nie jest nigdy tak, jak się zaplanowało. Otóż wyszła nam sprawa schowka pod schodami. Jeżeli będziemy mieli schody lane i powiększymy łazienkę na dole, wstawiając tam prysznic, to schowka nie będzie, bo schody lane zajmuja więcej miejsca. Dobra, już się z ta myślą oswoiłam, ale dzisiaj doszła nowa poważna decyzja do podjęcia: o ile podnosimy te cholerną ścianę kolankową. Dzwoniła połowica z tym pytaniem, gdyż kierownik budowy stwierdził, że domek będzie wyglądał jak blok mieszkalny . Ciekawa jestem dlaczego nam tego nie powiedział, przy adaptacji projektu
. Musimy pogadać z majstrem, on nam doradzi o ile podnosiemy tę ściankę i jak wyjdzie dobrze, bo ten nasz kierownik mieszać zaczyna. Później wrzucę zdjęcia, jak dostanę od mężusia.
Komentarze