276. Detale
Ktoś kiedys powiedział, że diabeł tkwi w szczegółach, ale..........
Po pewnym czasie od zamieszkania stwierdzam, iż wcale mi nie przeszkadza, że mam zamontowane złote mosiężne klamki, zamiast tych, które kiedyś zamieszczałam na blogu.Moje poprzednie klami w kolorze chrom zostały wyrzucone - te co przetrwały. Dla przypomnienia model klamek miał wdzięczna nazwę nina
Może i ładne były, może i pasowały do karniszy, zwisów chromo-kryształowych, ale co z tego, jak się połamały...............
Na początku połamała się klamka w drzwiach między salonem, a wiatrołapem. Potem gościom w ręku została klamka od dolnej łazienki. Kolejna była klamka z drzwi między wiatrołapem, a garażem. Wyglądały solidnie, ale tylko wyglądały. To coś okrągłe przy samej rekojeści klami, gdzie wkrecalo się śruby było słabej jakości. Na to szła nakładka kwadratowa, chromowa, która ciągle się obluzowywała i spadała, a potem metal pękał na tym czymś do mocowania i klamka zostawała w rączkach. Nie wiele myśląc zamówiłam klamki z mosiądzu, chyba na wieki mi teraz starczą
a klamka między garażem a wiatrołapem
jak ja to mówię nie ma tego złego
zapomniałam sięostatnio pochwalić, że do sypiqalni kupiłam sobie dwie lampeczki w cenie 80zł sztuka
Pozdrowienia dla czytających.
P.S.
A krzesela w jadalni z chromowymi nóżkami wymieniłam, na krzesła skórzane ze stabilnymi nogami drewnianymi. Otóż mój synuś pewnego razu nie chciał zjeść obiadku, tylko zaczął podskakiwać, bo on chce twaróg, twaróg, twaróg. Na płytkach krzesełko zrobiło fik, a mój mały cały we krwi. Nie muszę chyba pisać, że mało z małżem zawału nie dostaliśmy, ponieważ myśleliśmy, że młody oko stracił. Okazało się, że uderzył się główką o stół i rozciął łuk brwiowy, który był szyty. Krzesła bardzo szybko poleciały woooon z jadalni.
Nie wszystko co pasuje i jest ładne jest bezpieczne....