254. A tak po drodze ....
Dzisiaj u mnie baaardzo pesymistyczny wpis.
Długo się zastanawiałm czy pisac czy nie, ale może ktos znajdzie się w podobnaj sytuacji i taki wpis uchroni go przed niespodzianką.
Na początek kuchnia.
Obiecanki cacanki itd.
Pan od kuchni miał juz we wrzesniu przyjechać i zamontować nam fronty do wiszącej szafki. Dla przypomnienia, szafkę pomniejszono, bo nie wchodził miedzy dwie wiszące okap. Ale na poczatku panowie żeby wsadzić okap, ścierali nam w tym miejscu farbę, potem gładź, az dotarli do tynku ai tak okap nie zmieścił się. No i tak juz czekamy od tego sierpnia, a minął wrzesień, październik, no i jest grudzień, a frontów nie ma. Gdy pan dzwoni to zaraz pyta o kasę, którą jeszcze mu zalegamy, na co mąż, że dostanie jak skończy...
W międzyczasie wyszło, że był sztukowany taki kawałek frontu między mikrofalówką, a górna szafką, bo była dziura na mikrofalę za duża i własciciel, kazał pracownikom kawałek odzyskać z czegoś innego. No i w trakcie odzysku pękło. To coś ma byc do wymiany, ale dalej jest. Poza tym, wiem gdzie ten odzysk był, bo mam tam odpryski lakieru, a wyszło to dopiero przy gruntownym sprzątaniu. Dopiero całkiem niedawno podłączone zostały oczka ledowe pod szafkami wiszącymi, wcześniej monterzy nie potrafili tego zrobić, a my stwierdziliśmy, że nie będziemy wzywali elektryka, skoro wliczone było to w cene montażu. Co tam jeszcze, aaaaa panowie montujący poprzewiercali nam kable i nie poinformowali nas o tym. Powsadzali sobie wtyczki od mikrofali piekarnka itd, po czym dosuneli słupek i tym sposobem urzadzenia nie działały, do gniazdek nie można się było dostać, więc po sprawie. Przeciez mogli powiedzieć, co i jak, a tak ściana świeżo malowana została obdrapana w wyniku przesunięcia słupka. Pan elektryk zrobił nam mostki i gniazdka są sprawne.
A teraz będzie o tym jak to mówi przysłowie: kto pod kim dołki kopie ten sam w nie wpada
Już na samym początku przygody z budową zostaliśmy oszukani. Tak, tak, dokładnie, oszukani. Chodzi tu o papierologię. Jak zaczynałam pisać blog, było tu kilka osób, które tak jak my miało współwłasność działki, a kredyt pod budowe domu dostały i nie wiedziałam czemu to nam bank nie chce dac kredytu. No i w koncu wiem, mleko się rozlało i to jak! Już w maju pisałam, że żaden bank w Polsce nie chce dać nam kredytu, a to za sparawą tego, że pan adaptujący nam projekt, nie poinformował ani mnie, ani męża, o tym, że wydając nam i sasiadom, z którymi kupiliśmy działkę na pół, jedno pozwolenie na budowę nie otrzymamy w żadnym banku kredytu. Otwarcie z mężem mówiliśmy, że my gotówki nie posiadamy i bedziemy budowali się z bankowej kasiory . My myślelismy, że tak ma być, jak jedna działka, to jedno pozwolenie. Dopiero, gdy zaczęliśmy starać się o kredyt cos juz zaczęło sie rozjasniać, a jak już poszły starania o odbiór to wyszło szydło z worka. A dlaczego, no bo się okazało, że odbioru całkowitego to nie dostaniemy póki szanowny sasiad ( kolega pana adaptującego projekt) nie skończy budowy domu, mało tego, nie zakończy budowy garażu obok domu. I tak działka dawno podzielona, a problem jak był, tak został. Od samego poczatku mielismy problem z sąsiadem, zresztą pisałam o tym, ale żadnme z nas nie spodziewało sie takiego obrotu spawy. Wyszło jeszcze kilka innych spraw np. to, że szaanowny sasiad się do nas przysunął, bo z drugiej strony zrobił sobie droge dojazdowa do garazu wolnostojącedgo tzn ma tam być dopiero droga. Nas oczywiście okłamał mówiąc, że się nie mieści na działce z budynkiem.
W chwili obecnej sytuacja wyglada tak, że mamy: dom ujawniony na działce i w księgach, decyzję o użytkowaniu, jakis tam kredyt dostalismy, brak decyzji o zakończeniu robót. Zastanawiam się tylko do czego będzie nam potrzebna decyzja o zakończeniu robót czyli ten końcowy odbiór. Jesli ktoś wie to niech pisze. Przynajmniej będę przygotowana na niespodziankę, bo o tym, że szanowny sasiad zakończy budowe szybko to nie mamy co marzyć.Póki co dom obok nas, ten budowany, wystawił na sprzedaż.
PS
Możecie sobie mysleć jacy naiwni ludzie, ale mi jakos do głowy nie przyszło, że ktos nas oszuka na dzien dobry. W okolicy działek nie było na sprzedaz i dlatego zdecydowalismy sie wejść w spólkę. Poza tym, wybralismy taki projektżeby się mieścił na naszej części i żeby były spełnione warunki prawa budowlanego. Ponoć kazdy mierzy ludzi własna miarą i dlatego nie spodziewalismy takich szopek bo y uczciwie podeszlismy do całej sprawy. Może i głupia jestem, bo uczciwa, ale tak mnie wychowano.